Zaczęło się od lotu… samolot był praktycznie pusty, tylko dla nas! Niesamowite uczucie, jakbyśmy mieli własny prywatny transport.
We Wrocławiu obowiązkowym punktem była Panorama Racławicka. Nawet jeśli ktoś już o niej słyszał milion razy, to i tak nie przygotuje się na to wrażenie, kiedy naprawdę staje się przed tym gigantycznym obrazem. Przestrzeń, perspektywa, światło – człowiek ma wrażenie, że zaraz wkroczy prosto na pole bitwy.
A później – pełen kontrast – jarmark bożonarodzeniowy: świąteczna muzyka, zapach pajdy chleba ze smalcem oraz cynamonu i czekolady, kolorowe światełka i mnóstwo uroczych straganów. Dzięki przejazdowi Mikołaja klimat stał się tak magiczny, że ciężko było oderwać wzrok
Wrocław znowu udowodnił, że potrafi zachwycić – i to o każdej porze roku.
